Dziś na Tyglu coś niezwykłego.
Kołduny gotowane miłością.
To jeden z moich dwóch najukochańszych przepisów mojej Babuni- drugim są pierogi z kapustą i grzybami ale te będziemy robić dopiero na Święta.
Kołdunami Babcia karmiła całą rodzinę. Magicznymi dłońmi wyczarowywała ich SETKI a my nigdy nie mieliśmy ich dość!
Do tej pory gdy myślę o kołdunach widzę Babciną kuchnię, mnie, Tyglowca, karafkę z winiaczkiem i godziny lepienia kołdunów , które mijały nam nie wiadomo kiedy na opowieściach o młodości Babci. Lepiliśmy a Babcia co chwilę podnosiła karafkę i zarządzała:
– no ciut ciut, bo kołdunek lubi pływać.
Dlatego kołduny trzeba robić miłością. Nie można absolutnie zagnieść ciasta i napchać pierożków i ugotować. Nic z tego nie będzie absolutnie! Do kołdunów trzeba zebrać bliskich, usiąść, lepić i dzielić się miłością. Opowiadać, żartować, rzucać się mąka! Ubrudzić rękawy a potem gotować, zajadać, dojeść dokładkę choć brzuch już pełny. Na koniec koniecznie wtulić się razem na sofie i sjestować całe popołudnie.
Pomysł na niedzielę?
Coś pysznego?
Zrób sobie kołduny.
Potrzebujesz
Ciasto
- 1 kg mąki z drobnego przemiału 450-500
- 2 łyżeczki soli
- 1 żółtko
- 2-2 i pół kubka gorącej wody (kubek 250 ml )
Farsz
- 70 dkg dobrej jakości karkówki zmielonej
- 30 dkg tłustego mięsa- np podgardla*
- sól, pieprz
- majeranek- garstka
- 4 duże ząbki czosnku
- jajko
Dodatki
- masło
- ocet jabłkowy
- pieprz świeżo zmielony
- ewentualnie rosół
Zaczynamy od ciasta. Musi być doskonale wyrobione i sprężyste. Nie może się rozwarstwiać ani rwać.
Żeby zaoszczędzić sobie niepotrzebnych frustracji mąkę do ciasta na kołduny przesiewam przez sito. Teraz wiem, że żadne grudy się nie porobią a mąka będzie puszysta. Dodaję sól, żółtko i kubek prawie wrzącej wody siekając wszystko nożem. Dodaję kolejny kubek i zaczynam delikatnie wyrabiać ciasto zagarniając na wodę mąkę. W ten sposób cała mąka zostaje wyrobiona w ciasto. Zazwyczaj wystarczają 2 kubki, ale kubek kubkowi nie równy wiec jeśli mąki dostaje a ciasto jest zbite należy dodać wody nieco więcej.
Ciasto wyrabiam na stolnicy tak długo aż powstanie jednolita masa o konsystencji ciastoliny, miękka i sprężysta,
Ciasto odkładam pod ściereczkę i biorę się za farsz
Farsz
Umówmy się- nie da się zrobić kołdunów z mięsa chudego. Wszelkie pomysły odchudzenia kołduna są bezcelowe, bo otrzymalibyśmy kulkę twardego mięsa otoczonego ciastem. Próżny trud lepienia!
Cała filozofia kołduna polega na tym, że podczas gotowania tłuste mięso puszcza soki i gdy wkładamy kołduna do ust eksploduje on smakiem! Na języku pozostaje smak umami, harmonizuje się z majerankiem i czosnkiem- coś trochę tak, jak byśmy jedli odwrócony rosół domowy, aromatyczny, zamknięty magicznie w makaronie:)
Oryginalnie Babcia kołduny robiła z baraniny ale potem mięso to stało się trudno dostępne i zostały z nami kołduny wieprzowe.
Do zmielonego mięsa dodaję 2 łyżeczki soli, 1 łyżeczkę pieprzu, garść majeranku, który rozcieram w dłoniach by uwypuklić jego aromat, oraz 4 duże ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę. Mięso wyrabiam jak ciasto- długo i namiętnie. Wszystkie smaki muszą się połączyć a mięso ma zacząć kleić się do rąk. Próbuję i dopiero gdy jestem zadowolona ze smaku dodaję jedno surowe jajko i wyrabiam ponownie.
Stolnicę wysypuję mąką, odcinam z ciasta kawałek i formuję wałeczek który kroję na cienkie kawałki. Teraz idzie taśmowo. Ktoś rozklepuje plasterki na okrągłe placuszki, ktoś na placuszki nakłada farsz- około pół łyżeczki na każdy kołdunek , następnie lepimy.
Najpierw zlepiamy górę, potem boczki z falbanką i zawijaskiem sklejamy oba końce.
Ulepione kołduny rzędami ustawiają się na stolnicy
Idealny kołdun to taki, który na jeden kęs zmieści się w ustach. To bardzo ważne, bo gdy kołdun będzie zbyt duży i przekroimy go, wypłynie z niego cały sok!
W dużym garze zagotowuję wodę i na osolony wrzątek wrzucam partiami kołduny. Zazwyczaj gotuję po 20 sztuk. Kołdunki są dobre gdy gotują się 5-6 minut od momentu wypłynięcia.
Wyciągam je łyżką cedzakowa na miseczki. Ja najbardziej lubię polane stopionym masłem, potraktowane sowicie octem jabłkowym i pieprzem.
Znakomite są też w domowym rosole, bądź odsmażane na masełku dnia następnego.
Nam zostało odrobinę na jutro, choć i tak najfajniejsze było robienie ich wspólnie miłością i teraz już z naszymi opowieściami dla Tygielków o Babci Teresce- człowieku Światełku.
piękna opowieść, wzruszająca i przepełniona miłością